W ramach innowacji "Bliżej niepełnosprawności" Szkolny Klub Wolontariatu zaprosił do naszej szkoły wolontariuszkę Panią Grazynę Sławińską - nauczycielkę akademicką Uniwersytetu Pedagogicznego, która z wielką pasją opowiedziała o swoich spotkaniach z drugim człowiekiem, bo tak nazwała swoją pracę na rzecz niepełnosprawnych.Grażyna to wolontariuszka, która straciła nogę podczas rosyjskiego ostrzału w Bachmucie, kiedy dostarczała pomoc humanitarną, z zawodu jest pedagogiem specjalnym, ma na swoim koncie 20 lat doświadczenia pracy z osobami z niepełnosprawnościami. Jak sama twierdzi, właśnie to pomogło jej przejść przez początkowy proces adaptacji do nowej sytuacji. Wiedziała, co ją czeka, że będzie trudno, ale również, że to pomoże jej wrócić do cieszenia się życiem, bo przecież po amputacji można chodzić, nosić sukienki, pracować i robić to, o czym się marzy.Podopieczna Fundacji przed amputacją była wolontariuszką jednego z krakowskich stowarzyszeń, które wspiera osoby z niepełnosprawnościami. Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, Grażyna przez 3 miesiące intensywnie działała w punkcie pomocy zorganizowanym w Krakowie. Była bardzo zaangażowana, ale w pewnym momencie zrozumiała, że aby naprawdę wspierać osoby z niepełnosprawnością z Ukrainy, trzeba tam pojechać, trzeba z tymi ludźmi tam być. Dzisiaj zaraża optymizmem, korzysta z rehabilitacji, motywuje. Pomimo amputacji nie przestała pomagać, nadal jeździ jako wolontariuszka do Ukrainy.
"Jestem odpowiedzialna za zadania i decyzje, które podejmuję, za to, co mówię ludziom. Łatwo powiedzieć komuś, że prawda o człowieku nie leży w ciele i w jego sprawności, że jest to gdzieś głębiej, w sercu, ale tylko wtedy, gdy to nie dotyczy Twojego ciała albo Twoich bliskich. Dla mnie to taki sprawdzian, na ile to wszystko jest autentyczne. Za pomaganie trzeba wziąć odpowiedzialność" – podkreśla Grażyna.
Wolontariuszka po amputacji mówi też o tym, że nadal funkcjonują stereotypy – sama raz usłyszała, że już zawsze będzie zależna od innych, że nie pójdzie sama do sklepu. Jak twierdzi, gdyby nie miała wcześniejszego doświadczenia pracy z osobami z niepełnosprawnościami, to mogłaby w to uwierzyć. Dlatego uważa, że warto szukać ludzi z otwartą głową i sercem i być dobrym dla siebie.
"Ja miałam kilka takich myśli, które na początku drogi mnie “trzymały”. Pierwszą rzeczą było to, że obiecałam sobie, że będę dla siebie dobra, cokolwiek się wydarzy. Amputacja jest jednym z najtrudniejszych momentów w życiu. Musimy dać sobie trochę dobroci, trochę wyrozumiałości, bo może tak być, że nikt inny poza nami samymi tego nam nie da, otoczenie będzie albo odrzucające, albo nadmiernie wymagające, albo w drugą stronę – zagłaskujące. Ale pamiętaj – to, co trudne, minie. To jest etap, przez który trzeba przejść, żeby wrócić do życia" – dzieli się swoimi refleksjami Grażyna.
Dziękujemy za wspaniałą lekcję!